"Mają jednak racjęwszyscy Ci, którzy twierdzą, iż Kraków jest jak magnes. I tak ta magnetyczna jego siła postanowiła przyciągnąć mnie jeszcze raz."
Jeszcze wrażenia z minionej podróży „Małopolskie wszerz” nie zdążyły ostygnąć, a tu znów przyszedł do głowy pomysł, by zapuścić się w tamte strony, by kolejną podróż odbyć do - jak można wyczytać na stronie internetowej - „magicznego miasta”, do Krakowa. Mają jednak rację wszyscy Ci, którzy twierdzą, iż Kraków jest jak magnes. I tak ta magnetyczna jego siła postanowiła przyciągnąć mnie jeszcze raz. Cel kolejnej podróży zatem znany. Co obejrzymy tym razem? Jeszcze w głowie mamy spacery po starówce i Kazimierzu, odbyte podczas poprzedniej podróży. Teraz wypadałoby więc poszerzyć swoje krakowskie horyzonty i zobaczyć coś nowego. Na pierwszy rzut - już od dawna wyczekująca moich odwiedzin dzielnica Nowa Huta. Ten relikt socjalistycznych czasów zawsze budził moja ciekawość, jednak mimo wielokrotnych wizyt nigdy dotąd tam nie zawitałem. Może to przez złą sławę tej dzielnicy. Tym razem jednak to się zmieni. Kolejny punkt wizyty? Myśląc o Krakowie niejednokrotnie przychodzi nam na myśl żydowska przeszłość tego miasta, przede wszystkim dzięki sławie znanego na cały świat Kazimierza. Ale jest też jeszcze jedna dzielnica mocno z tą żydowską historią miasta głęboko związana. A jest to Podgórze. To tam właśnie mieściło się krakowskie getto podczas II wojny światowej. I to właśnie miejsce będzie kolejnym punktem mojego krakowskiego wizytowania. Wieczór pierwszego dnia pobytu pozostawiam w 100% do dyspozycji mojej gospodyni. Tak, tak, tym razem znów czeka mnie noclegowy fart i skorzystam z cieplutkiego lokum mojej kumpeli i jej ziomali J W kupie raźnie więc zapowiada się miło spędzony wieczór. Mam tylko nadzieje tylko, że nie za miło J i z rana bez problemu i bólu głowy będę mógł wynurzyć się z łóżka. A wstawać będzie trzeba wcześnie bo czasu do wyjazdu niewiele a do zwiedzenia - prawdziwa krakowska perełka. Ten biegun magnetycznego Krakowa przyciąga chyba najmocniej. Już nie trzymam w napięciu J Kolejnym moim celem będzie zamek królewski na Wawelu. Po tak bogatej w miejsca wizycie przyjdzie mi pożegnać się kolejny raz z Krakowem, oczywiście z nadzieją szybkich kolejnych odwiedzin! Wiem co zobaczę, wiem gdzie śpię, pozostała tylko do rozwiązania kwestia jak do owego Krakowa tym razem dojadę. W przypadkach dalekiego podróżowania pierwsza na myśl przychodzi oferta spółki Intercity i najtańszej tu opcji – biletu podróżnika na pociągi TLK. Wyjazd w piątek wieczór, a jak się po sprawdzeniu rozkładu okazało – w piątkową noc. Mając do wyboru już mi znany bezpośredni TLK przez Wrocław, który ze względu na remonty jedzie ponad 9 godzin oraz połączenie z przesiadką w Warszawie, jednakże o czasie podroży 7 godzin, zdecydowałem się na to drugie. Mankamentem tego rozwiązania - zarwana noc, gdyż wyjazd o 2 w nocy i przesiadka niepozwalająca na zbytnie zasypianie. Ale damy rade! J Droga powrotna z Krakowa zupełnie inną trasą przez Łódź W tym przypadku czekają same superlatywy – tylko 7 godzin i bez przesiadek. Wszystko zaplanowane – podróż wiec czas zacząć!
A później...