KRAKÓW WAWEL

"... widziałem biegające po tych przestrzeniach księżniczki, widziałem zgromadzenia przed tronem królewskim."

Niedzielny poranek. Dziś, zanim ponownie zaprzyjaźnię się z pociągiem, czeka mnie wisienka na krakowskim torcie pyszności. Dziś czeka mnie wizyta w królewskim zamku na Wawelu. Zamek ten należy do wielkiej polskiej trójcy, na którą składa się właśnie wspomniany Wawel oraz zamki w Malborku i podwałbrzyskim Książu. Kto pilnie śledzi bloga – wie, że wraz z dzisiejszą wizytą wszystkie te zamki - są mniej lub bardziej przeze mnie zaliczone J Stojąc już u bram Wawelu mogłem stwierdzić jedno, o Wawelu nie wystarczy powiedzieć, że jest w  trojce największych zamków w Polsce, o Wawelu trzeba powiedzieć, że jest największy! Widziany zawsze z zewnątrz, nigdy wewnątrz – czas to zatem nadrobić, przekraczam więc jego progi. Pierwszy dziedziniec już powala na kolana. Tu oczywiście świeci światłem najjaśniejszym katedra. Ja chce jednak więcej i więcej. I dostałem. Kolejny dziedziniec – zamkowy, przepiękny! Tylko usiąść po jego środku i się zachwycać, i się zadumać. Szkoda, że już zimno i z tego siedzenia nici. Trzeba się wiec ogrzać. A gdzie się najlepiej ogrzać? Oczywiście w królewskich komnatach! Jeszcze nie w komnatach a przy kasie biletowej zdążyła mnie rozgrzać informacja… że akurat jest promocja i wejście do komnat jest dziś bezpłatne. Bezpłatnie można też odwiedzić wystawę o historii Wawelu. Plan zwiedzania zatem mam już zagospodarowany J Reprezentacyjne komnaty królewskie zachwyciły. Czy wystrój oryginalny, czy doskonale zrekonstruowany, nieważne. Najważniejsze, że w pełni oddaje klimat tamtych czasów,  że można na chwilę poczuć, jak wtedy się żyło. Było to na tyle wiarygodne, że oczami wyobraźni widziałem biegające po tych przestrzeniach księżniczki, widziałem zgromadzenia przed tronem królewskim. Piękne rękodzieła, piękne wytwory sztuki użytkowej, piękne dzieła malarskie, piękne freski. Zachwytów co nie miara, ale wśród zachwytów też pytanie – jak to było? Jak to tu się zaczęło? Odpowiedź odnalazłem na kolejnej wspomnianej gratisowej wystawie o historii Wawelu. Zaczęło się jak w każdym standardowym muzeum - wazy, zdobienia wnętrz, elementy wytworów architektonicznych, lecz potem -  zaskoczenie! Prawdziwe fundamenty pierwszego tu grodziska. Może nie było tego mega dużo, może nie można było podotykać, poobcować, lecz było to naprawdę godne zobaczenia. Słynny Wawel, słynna też tutejsza katedra. Toteż postanowiłem wcisnąć ją jeszcze w program zwiedzania. Tak jak w kasie muzealnej zostałem pozytywnie zaskoczony, tak niestety w kasie katedralnej – negatywnie. Ta akurat w tym dniu otwarta od późniejszych godzin i swą tu wizytę muszę przełożyć na następny raz L Wolną jeszcze chwilkę zagospodarowałem na ogląd znajdującej się pod katedrą krypty królów polskich. Jeszcze kilka spojrzeń, jeszcze kilka zdjęć i żegnam się z Wawelem. Powoli żegnam się też z Krakowem, nadszedł już bowiem czas wyjazdu. I jak zawsze nie smucę się z tego powodu. Nie smucę się, bo wiem jedno... Magnes Krakowa przyciągnie mnie na pewno jeszcze nie jeden raz. Magnes Krakowa nie pozwoli mi o tym mieście zapomnieć. Krakowie! Do kolejnego razu! Drodzy Czytelnicy! Do kolejnej podróży!
Dookoła zamku...
Od Wieży Sobieskiego do Wieży Zygmunta III, od Wieży Duńskiej do Wieży Jordanki

Baszta Senatorska, Baszta Złodziejska

Kaponiera, Pomnik Tadeusza Kościuszki, Katedra
A SMOK STARSZY NAJEŹDŹCÓW...

Za murami zamku...

Dziedziniec zewnetrzny, Katedra, Baszta Sandomierska
Dziedziniec arkadowy,  W DRODZE DO KOMNAT
DOJAZD

PODRÓŻ 14

A wcześniej...

Do początku podróży...