tramwajada czyli ŁÓDŹ… PRAWDZIWA





A wcześniej... (http://podroze-pkp.blogspot.com/2012/10/odz-jarmarczna.html)

Czasu na zwiedzanie coraz mniej a Łódź jest przecież ogromnym miastem. Żeby więc w pełni zobaczyć jak naprawdę tutaj jest, trzeba moje poczynania trochę przyspieszyć. Mapka sieci tramwajowej ponownie w ręku i urządzimy sobie… tramwajadę. Tak, tak, najszybciej będzie objechać miasto tramwajem. Wyznaczyłem sobie trasę i w drogę. Wsiadam na przystanku Brzeźna, tuż obok targów. Przejeżdżam jeden przystanek i.. już wysiadka. Tak dobrze się do tej podróży przygotowałem, a przegapiłem informację o przepięknej katedrze, której ogrom właśnie po chwili jazdy tramwajem miałem okazję już podziwiać. Jak tak dalej pójdzie to wysiadka na każdym przystanku J. Jadę dalej, mijam kolejny ładny budynek tzw. Białej Fabryki. Kto powiedział, że Łódź jest brzydka, ten…. miał rację L Miłe złego początku się mówi, i racja, im dalej w głąb miasta, tym mina coraz mniej pocieszna urokiem Łodzi i coraz bardziej zdumiona jej, nie boje się użyć słowa, brzydotą. Bez składu i ładu rzadkie bo rzadkie ładne odremontowane budynki, zazwyczaj banków, poprzeplatane sypiącymi się kamienicami, zaraz po tym opuszczone tereny poprzemysłowe obrośnięte, krzakami i straszące ruinami, a i w końcu szare blokowiska też się wyłaniają. Jestem na już na pętli Dąbrowa, południowym krańcu miasta. Widok z wiaduktu - bloków jak grzybów po deszczu. Ale przy tym jeden duży plus -  bardzo zielono od drzew pomiędzy nimi, więc metafora trafna. Kolejny tramwaj zawiezie mnie na drugi, północny koniec miasta, do byłego żydowskiego getta. Po drodze multum upuszczonych pofabrycznych zabudowań, co krok widok zdewastowanych budynków, pozarastanych ruin. To wszystko w samym centrum miasta. Brudno, szaro, smutnie. A i w tym co jest, co zostało odremontowane nie widać żadnego logicznego konceptu zagospodarowania. Jak to u nas mówią, naćpane wszystkiego byle było, byle stało. Wysiadam na Rynku Bałuckim – centrum byłego getta. Kolejne rozczarowanie, zwłaszcza, że w przewodnikach było szumnie promowane. Klimatu tamtych czasów ani krzty, nie ma nawet chociaż jakieś tabliczki pamiątkowej, jakiegoś starego zdjęcia, żeby można było przystanąć i zadumać się tu wtedy było. Idę więc dalej w stronę Starego Rynku. W drodze trafia się kolejny rodzynek, znów architektura kościelna, ładny monumentalny kościół. Czar jednak pryska równie szybko jak się pojawił, a to za sprawą Starego Rynku. Może on stać się symbolem dotychczas obejrzanej Łodzi – nic tu nie ma. Ale tak tutaj wcale nie musi być i o tym świadczy kolejny napotkany obiekt – łódzka manufaktura. Teren dawnej fabryki, który został przepięknie zagospodarowany i który może być chlubą dla tego miasta,. Poindustrialna architektura ukazująca cały swój wdzięk – taka jaką chcemy ja oglądać. W podobny właśnie sposób, może już niekoniecznie w funkcji handlowej, powinny być zagospodarowane inne pofabryczne tereny w tym mieście. A już jestem blisko symbolu miasta, kulminacji mego zwiedzania. Piotrkowska tuz tuż porzucam więc tramwaje na rzecz swych nóg.




 Bazylika archikatedralna św. St. Kostki
 
 Bazylika archikatedralna św. St. Kostki
 
 Widok na dzielnicę Widzew
 
 Kościół pw. Wniebowzięcia NMP
 
 Stary Rynek
 
 Manufaktura
 
 Łódzkie tramwaje
 
Łódzkie tramwaje