Z POZNANIA DO GORZOWA



Dużym minusem piątkowego wyjeżdżania dla takiego pracusia jak ja jest krótki czas na ogarnięcie się po pracy i przygotowanie do podróży. W czwartek sprawę przegapiłem i naważyłem sobie piwa – nie zdążyłem na bezpośrednie połączenie z Poznania do Gorzowa przez Krzyż. No nic, szybki przegląd rozkładu jazdy i udało się, jeszcze dziś dotrę do Gorzowa. Swą podróż odbędę zupełnie inną trasą z przesiadką w Zbąszynku (jak się później okazało to będzie najczęściej widziana przeze mnie miejscowość tej podróży J). Pociąg do Zbąszynka to odnowiony popularny EZT, niegdyś zwany żółtkiem (przez swoje żółto- niebieskie zabarwienie). Z racji wieku komfort jazdy nie jest najwyższych lotów ale wśród wad ma też jedną dużą zaletę - na początku i końcu składu posiada przedziały, gdzie swobodnie można rozłożyć się z rowerem. Ponieważ ten z czoła pociągu przeważnie zajmują konduktorzy, uderzajcie od razu do tego na końcu składu. Przy „żółtkach” dwuskładowych ilość takowych  przedziałów ku uciesze licznych rowerzystów powiększa się do 3 J Witaj przygodo! Niestety siedzę na plecaku co przy jednym przedziale dla rowerzystów na cały pociąg może się przytrafić. Podróż do Zbąszynka przebiegła bez większych emocji serwowanych przez rodzime koleje i docieram do celu przesiadkowego. Tu już pod drugiej stronie peronu oczekuje szynobus.. a raczej szynobusik do Gorzowa Wielkopolskiego. Już wiem dlaczego przy tym pociągu na rozkładzie brakowało znaczka o przystosowaniu do przewozu rowerów. Zawsze zwracajcie na to uwagę planując swoje podróże. Oczywiście brak znaczka tragedii nie czyni – pojedziemy, ale rower trzymać musimy na plecach… J Oczywiście żartuje, ale w takich przypadkach przeważnie na wygody liczyć nie możemy. I dużo się nie pomyliłem. Szynobus, jak to przy piątku, przepełniony i było ciężko - wsiadłem, ale prawie godzinkę do Międzyrzecza spędziłem z plecakiem na plecach i rowerem przy nodze. Na szczęście tam zrobiło się luźniej i już siedziałem. Zmierzch i ciemności za oknem pociągu uniemożliwiły mi zobaczenie tego miasta, które ostatecznie nie zmieściło się w programie podróży. Niestety, gdyż Międzyrzecz dzięki pohitlerowskim terenom umocnionym jest intratnym turystycznym kąskiem. Następnym razem! A my już znaleźliśmy się w Gorzowie. Niestety planowane siły na wieczorne wojaże jakoś zanikły i musiało mi wystarczyć piwko do karimaty na dobranoc J