Z przesiadką w Zbąszynku
Słońce już wdziera się do biura, dociera już nawet do
podłogi, z której zwlekam się cały połamany po nocy. Dzisiejszy dzień zaczynam
od podróży do Świebodzina. Najłatwiej koleją trafić tam z Gorzowa przez
Zbąszynek, pędzę więc na znany mi z dnia wczorajszego szynobusik. Dziś jest
mniej pasażerów i więcej przestrzeni, że już swobodnie mogę ustawić swój rower.
Po półtoragodzinnej podróży, minięciu Skwierzyny i Międzyrzecza docieram do
Zbąszynka. Ponieważ mam chwilkę czasu wynurzam się z tutejszego dworca i
sprawdzam jak wygląda ta kolejowa metropolia (połączenia z Poznaniem, Berlinem,
Zieloną Górą, Gorzowem oraz Lesznem). Za drzwiami dworca kryje się mała
mieścinka bardziej przypominająca wieś, która chyba tylko dzięki położeniu
została tak kolejowo nobilitowana. Nadjechał już pociąg relacji Poznań -
Frankfurt nad Odrą. Spokojnie mieszczę się w wejściu piętrowego wagonu. Moim
szczęściem jednak właśnie teraz wszyscy urządzili sobie piesze wycieczki do
ubikacji, a i znalazła się na kolejnej stacji kobieta z wózkobusem dla
bliźniaków, tak że co chwila swój rower musiałem przestawiać to w jedną to w
drugą stronę. Nie mija 15 minut i już z daleka widzę Chrystusa – tak to ŚWIEBODZIN,
to tu muszę wysiąść. Okolice dworca niczym nie zachwycają ale już wsiadam na rower i za chwilę
przekonam się cóż to za miasto. Szybko przemierzam
ulicę Sulechowską i już jestem przed Chrystusem (Panowie Rajcowie – przydałaby
się tam ścieżka rowerowa z dworca – toć największa atrakcja miasta). Tandetne,
nietandetne, odpustowe, nieodpustowe, nie mi i nie Panu Wojewódzkiemu, który
ostro krytykował, o tym wyrokować – na pewno przyciągnęło tu turystów i na
pewno zostanie zapamiętane, a przecież właśnie wokół tego świat się kręci, by
jakiś ślad na tym padole po sobie pozostawić. I jak się okazuje po dalszym
zwiedzaniu samego miasta – jest to czołowy jego walor i dzięki temu miasto to
medialnie zaistniało. Jak już z wyprzedzeniem oceniłem, centrum miasta niczym
mnie nie zaskoczyło – charakter małomiasteczkowy – fragment murów obronnych,
ratusz i Czesław Niemen na tutejszym głównym placu papieskim, kościół jeden,
kościół drugi, kilka bloków PRL-owskich w to wplecionych (jak ta epoka
zniszczyła zabytkowy charakter centrów starych miast, o zgrozo!). Jednym słowem
jak już jesteśmy przy Chrystusie – możemy zajechać do tutejszego centrum na krótki
spacer, obiadek i piwko w ogródku. Plus dla miasta za bardzo dobrze oznaczone
miejskie plany. Ale to nie koniec atrakcji, wykorzystam swój rower – nie po to
go przecież brałem żeby tylko wozić, i wyruszam na pobliskie Świebodzinowi okolice.
Do początku podróży…. (http://podroze-pkp.blogspot.com/2012/09/podroz-3.html)
Dworzec kolejowy
Pomnik Chrystusa
Fragment murów obronnych
Ratusz
Figura Czesława Niemena
Kościoł pw. św. Michała Archanioła