A wcześniej…. (http://podroze-pkp.blogspot.com/2012/09/szczecin.html)
Na dworcu w Szczecinie widok znanego z wczorajszej drogi
szynobusu, co wskazywało, że podroż znów będzie przyjemna. Nic bardziej
mylnego. Tym razem wielkość pociągu nie była dopasowana do ilości podróżnych, a
i zbawienie upalnego lata – klimatyzacja, rozkręcona w nadmiarze spowodowała,
iż poczułem głęboka zimę. Nie jedną zimę jednak człowiek przeżył, gruba bluza i
trochę odsypiając poprzednią noc dotarliśmy do stacji KOŁOBRZEG. Żwawym krokiem
wyruszyliśmy do znajdującego się w centrum, ulokowanego w miejscowym liceum schroniska młodzieżowego.
Dezinformacja napotkana podczas prób wcześniejszego dodzwonienia się (dzwoniłem
już od czwartku) potwierdziła zastana sytuacja na miejscu – odsyłanie od
Annasza do Kajfasza zakończyło się ostatecznie brakiem wolnych miejsc.
Szczęściem w niedoli dźwigania przez całą podróż dodatkowego obciążenia w postaci namiotu i
śpiworka okazała się możliwość uderzenia na pole namiotowe. Dla wszystkich
planujących swe podróże „na żywca” z małym wyprzedzeniem – warto zabezpieczyć
się w ten sposób. Kemping oddalony od centrum, strudzeni postanowiliśmy więc
skorzystać z komunikacji miejskiej – bilet 2,40 nie przeraża. Niestety dla
turystów trzeba dopłacić drugie tyle za bagaż – to na minus dla miasta. Gdybym
zdążył zapomnieć, że miasto żyje festiwalem, skutecznie przypomniała mi o tym
prowadząca zarówno do kempingu jak i amfiteatru pełna ludzi ulica Fredry.
Festiwalowo na ulicach, festiwalowo na polu namiotowym – z ledwością
znaleźliśmy wolne miejsce, festiwalowo w kasie kempingu…
CAMPING NR 76 W
KOŁOBRZEGU
I tak na polu namiotowym podczas trwania festiwalu
postanowiono podnieść ceny. Za dwuosobowy namiot zapłaciliśmy więcej niż za pokój
w schronisku L
A komfort? Dość schludne łazienki i ubikacje przy tylu gościach jak po przejściu
tornada - odrażające. Niemniej skoro więcej się płaci to i czystość powinna być
zapewniona, bo za co ta zwiększona cena? Poza tym trochę mało stoliczków i ławeczek na polu. Jest
natomiast wyposażenie w infrastrukturę gastronomiczną – bar, i rozrywkową –
mini-siłownia, stoły do gry w AirHockey.
My już z rozłożonym namiotem, idziemy więc zobaczyć jak
wygląda festiwal od zewnątrz. Chociaż może od wewnątrz.. może trafi się tańszy
bilet… Nie tym razem! Koszt wejściówki w dniu koncertu to już 300PLN! Tym
razem festiwal nie dla nas L Czeka nas za to plaża, plaża i jeszcze raz plaża! Tam zaplanowaliśmy swój wypoczynek
dzisiejszego wieczoru. I się nie zawiedliśmy. Zachodzące słońce, szum
odbijających się o brzeg fal, nadmorskie knajpki - to jest to czego szukaliśmy i potrzebowaliśmy.
Wracamy już nocną porą z plaży, na ulicach gwar, dużo się dzieje. Nie
dla nas jednak balety tego wieczoru. Ja napewno jeszcze kiedyś tutejsze życie
nocne przetestuje, tymczasem oczekuje Waszych – tubylców i turystów opinii na
ten temat! Nadmorskie fale tymczasem wyciszyły mnie na tyle, że w uśnięciu nie przeszkadza mi nawet dobiegający spod
amfiteatru, głośny jakby grali przy mnie, ton muzyki. Kolejny dzień przewidziany na zwiedzanie miasta powitał nas
pogodowym fiaskiem. W strugach deszczu udało nam się przejść jedynie nadmorskim
deptakiem, który potwierdził kurortowy charakter Kołobrzegu. Reszta zabytków
pozostaje na następny raz, a jak wskazuje przydworcowy plan miasta – jest co
tutaj zwiedzać! Niebo cały czas płacze, co tam – ryczy na nasz wyjazd z tego
miasta J Do Poznania jednak czas wracać. Pociąg
bezpośredni bez przesiadek. Jedyny mankament to straszny ścisk, mimo iż
podstawiono pociąg dwuukładowy. Długa i nużąca trasa do Poznania, pociąg
zalicza każdą najmniejszą stacyjkę, a na domiar złego linia jednotorowa i co
jakiś czas kilkuminutowe mijanki wydłużające podróż w nieskończoność. Późny
wieczór, Poznań słońcem natomiast cieszy się na nasz przyjazd, a my - do
kolejnej podróży!
Do początku podróży…. (http://podroze-pkp.blogspot.com/2012/09/podroz-2.html)
Widok na molo
Widok na plażę
Widok na morze
Dworzec kolejowy